niedziela, 17 listopada 2013

O bacy i góralach

Wiesz Maryna dupczyłam się z inteligentem!
- No i jak było?
- Ty wiesz, On miał PENISA!
- Ooo!, a co to takiego?
- Taki ch*j, ino gietki!

=================

Pewnemu bacy sześć razy spaliła się bacówka. 
Piec razy ja odbudowywał, ale za szóstym razem juz sie załamał. 
Stanął nad resztkami domu, podniósł głowę i woła do nieba:
- Panie Boże! Za jakie grzechy?!
Na to głos z nieba:
- Oj nie za żadne grzechy, nie za grzechy. 
Tylko cosik ja cie chyba Józek nie lobię...

===================

Siedzi baca przed chałupa i pierze w misce kota.
 Przechodzi turysta i słysząc straszne piski
próbuje zaprotestować:
- Baco, co robicie?!
- Ano kota piere - rzecze baca.
- Ale baco, kotów się nie pierze!
- Piere sie piere.
Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał sie w dalsza drogę. 
Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bace i lezacego obok zdechłego kota.
 Pokiwał głowa i mówi:
- A mówiłem, ze kotów sie nie pierze?
- Piere sie piere, jeno nie wyzyma...

=================

Siedzi baca nad rzeka i się onanizuje. 
Podchodzi turysta i się pyta:
- Baco co wy robicie?
Na to baca:
- Jak to co? 
Wysyłam dzieci nad morze.

=================

Baca znalazł broszurkę, jak odzwyczaić sie od jedzenia przez tydzień. 
Pierwszego dnia miał zamiast posiłków pic po 1/2 szklanki wody.
 Drugiego po 1 szklance itd.
 Siódmego dnia półprzytomny z głodu miał wykonac ostatnie polecenie - wysrac sie. 
Poszedł wiec za chałupę, kucnał, natezył sie i nic.  
Siedzi, siedzi, aż nagle słyszy odgłosy jedzenia.
 Patrzy, a tu mu dupa się pasie!

==================

Idzie sobie turysta polana w górach i widzi bace. A baca pasie sobie owce. Czarne i białe.
No i turysta sie go pyta:
- Baco.. Ile mleka daja te owce?
- Ano białe cy corne?
- No wszystkie.
- Białe dwa litry..
- A czarne?
- Ino tys dwa litry.
- A ile trawy jedza?
- Białe cy corne?
- No wszystkie..
- Białe tsy kilo.
- A czarne?
- Tys tsy kilo.
Rozmawiaja tak z pietnascie minut i okazuje sie ze białe owce nie róznia sie niczym innym
niz kolorem wełny. Wreszcie zdenerwowany turysta pyta sie jeszcze raz:
- No to czemu baco je tak rozrózniacie?
- Ano białe owce som moje.
- A czarne czyje?
- Ano tys moje.

==================

Obchodzona  była właśnie Setna Rocznica Urodzin Lenina (SRUL). 
Znaleźli tedy i bacę starego z Poronina, co to Lenina pamietał, 
i poprosili go, co by opowiedział im coś o
spotkaniu z Leninem, jaki to Lenin był miły, i dobroduszny. 
Siadł tedy Baca na rogu chałupy, i powiada:
Pamiętam była wiosna, topniały śniegi, świeciło ślicznie słoneczko. 
Towarzysz Lenin postanowił sie ogolic. 
Wyszedł tedy na ganek z miednica, mydłem pedzlem.
 Ledwo sobie namydlił pysk podbiegł do niego mały chłopczyk.
 Popatrzył na towarzysza Lenina i zawołał:
"Towarzyszu Lenin, łysiejecie!".
 A towarzysz Lenin uśmiechnął się,... a mógł przypierdolić! 

===================

Wieczorem przychodzi baca do I-szego sekretarza gminnej POP i mówi, ze chce
koniecznie zapisać sie do partii. 
Sekretarz, ze trzeba pół roku próby. 
Na to baca:
- Albo mnie tyrozki zopisecie, albo nie chce w ogóle.
- Alez baco, powiedzcie, chociaż dlaczego.
- Jok mnie zopisecie to powim.
- Ale baco, nie mogę was zapisać, skoro nie znam nawet motywacji.
Po godzinnej konwersacji w tym stylu sekretarz skapitulował i zapisał bace do partii.
- No to powiedzcie baco teraz, dlaczego tak nagle zachciało wam się do partii?
- No, tera powim. 
Psychodza jo do chołupy i wchodza do swojego pokoju a tam widza,
moja zona w moim łózku z kochankiem. 
No to posedł jo do kuchni, golnał se kielicha i
posedł do drugiego pokoju, a tam widza córka w łózku z gachem. 
No to wrócił jo do kuchni,
golnał se drugiego kielicha i se powidzioł: 

JO WAM KURWY WSTYDU NAROBIE!!! 

==================


Siedzi baca na drzewie i śpiewa. 
Przechodzi turysta.
- Baco, spadniecie, na drzewie się nie śpiewa.
- Nie spadnę.
Za godzinę wraca turysta, patrzy, a pod drzewem leży baca.
- A mówiłem wam, baco - nie śpiewa się na drzewie.
- Spiwo sie, spiwo, ino sie nie tancy. 

===================

Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:
- To je iglok!
- To je spilok!
Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę. 
Podszedł i zawyrokował:
- To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok! 

====================

Do bacy przychodzi chłopak z dziewczyna i chcą wynająć jakiś pokój na noc. 
Baca na początku nie chce, mówi ze miejsce już nie ma i w ogóle ale
 w koncu zgadza się ulokować ich na strychu. 
Wieczorem przychodzi spytać czy aby nie są głodni, a oni mu ze strychu:
- Nie baco, my żywimy się owocami miłości.
Baca:
- No dobra, dobra, tylko nie rzucajcie skórek bo mi się gęsi podławią.

=====================

Idzie baca przez  połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. 
Stanął i kiwa głowa z
podziwem.
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babę spod chłopa wywiało...?

======================

Sasiad mówi do bacy:
- Baco, tam za stodoła na waszych deskach chłopaki gwałcą wasza córkę.
Baca przerażony biegnie natychmiast za stodołę, po chwili wraca uśmiechnięty i mówi:
- Aaaaa... wiedziołem, ze zartowołes, to wcale nie moje deski. 

=======================

Policjant zatrzymuje bace jadącego furmanka.
- Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
- Siano.
- Czemu tak cicho mówicie?
- Żeby koń nie usłyszał!

======================

Baca wydłubał sobie oczy, powiesił je na drzewie i powiedział:
- Oczywiscie. 

=======================

Pewien turysta zabłądził w górach, tracił już nadzieje, gdy zobaczył jakieś światła, a dalej
góralska chałupę.
"Jestem uratowany - zapłacę im - dadzą mi coś zjeść, napoją mnie, przenocują..." -
pomyślał turysta i wszedł do środka. 
Patrzy na zapiecku leżą nieruchomo Bacowa i Baca.
- "Dobry wieczór, zabłądziłem, jestem głodny, chce mi się pic, zapłacę wam" - powiedział
turysta.
...CISZA
- "Chciałbym coś zjeść - jestem głodny" - powtórzył.
...CISZA
Zdegustowany brakiem reakcji Bacy i Bacowej, wziął to co leżało na stole i zjadł.
- "CHCIAŁBYM SIĘ CZEGOŚ NAPIĆ" - powiedział, już zdenerwowany, turysta.
Gdy po raz kolejny odpowiedziała mu cisza - wypił co było na stole, przeleciał Bacowa i
wychodząc rzekł "Co za popieprzeni ludzie!".
W bacówce ciągle CISZA, gdy w pewnym momencie Bacowa nie wytrzymała i kichnęła.
Baca na to: "Przegrałaś - gasisz światło" 
 
===================

W Morskim Oku w przerębli kąpie się baca.
- Baco, nie zimno wam? - pytają się turyści.
- Ni.
- Ciepło?
- Ni.
- A jak wam jest?
- Jedrzej.

===================

Baca łapie okazje na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa.
Wsiada i jada, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, wiec baca się pyta:
- A co to panocku, za znacek z psodu?
- To? (mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogoś złapie
w ten celownik, to już na pewno trafie.
- Aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu droga jedzie jakiś facet na rowerze. 
Baca mówi:
- A wezcie, panocku, tego cłowieka w ten celownik...
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca
nie chciał iść do wiezienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty, chwilę
potem baca się odzywa:
- Iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie otworzył drzwi to bysmy go w ogóle nie
trafili. 

==================

Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka drzwi.
- Baco, drzwi w domu nie macie? 
- Krzyczy na niego sprzedawczyni.
- Mom, i taka cholere jak wy, tyz mom. 

==================

Turysta pyta się górala:
- Baco czemu ciągniecie ten łańcuch?
- A co, mam go pchać? 

===================

Wywiad z baca:
- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy?
- Rano wyprowadzam owce, wyciągam flaszkę i pije...
- Baco, ten wywiad będą czytać dzieci.
 Zamiast flaszka mówcie książka.
- Dobra. 
Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. 
W południe przychodzi Jędrek ze swoja książką i razem czytamy jego książkę. 
Po południu idziemy do księgarni i
kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczora. 
A wieczorem idziemy do Franka i tam czytamy jego rękopisy.

===================

Spotyka się dwóch górali wysoko w górach.
- Baco, wełna drożeje!
- A kto tak powiedział?
- Walesa.
- A gdzie on pasie? 

====================

Siedzi baca w zimie na zboczu i się przygląda jak turyści z Niemiec zjeżdżają na nartach.
Nagle widzi jak jedna babkę wyrzuciło na pagórku ze aż wpadła głowa w zaspę. 
Ino jej tylko tyłek wystaje. 
Baca długo nie namyślając się zaszedł od tyłu i zaczyna dupczyć. 
Nagle słyszy jak ta jeczy:
- Ja gut, ja gut!
Baca na to:
- A skąd ja ci tera dziwko jagód wezmę?!

====================

Dwóch górali: mały i duzy sikaja na mur.
 Mały strasznie  mruga oczami. 
Widząc to drugi
pyta:
- Co tok mrugos?
- Bo mi do ocu prysko!

====================

Zepsuł sie kobiecie samochód na drodze, prosi o pomoc przechodzących górali. 
Górale naprawili, ale gdy chciała im zapłacic okazało sie, ze górale wola zapłate w naturze. 
Nie bardzo sie to jej podobało, ale co miała zrobic. 
Poprosiła ich tylko żeby założyli prezerwatywy bo nie chce zajsc w ciaze.
 Górale się zgodzili, itd.
Na następny dzień spotykają się w knajpie wioskowej i jeden mówi:
- Josiek, zależy nom na tym żeby nie zaszła w ciążę?
- Ni.
- No to ściągamy te gumki!!! 

=====================

Góral przyprowadził swoja żonę będąca w ciąży na badania okresowe.
 Lekarz zbadał gaździnę, przyjął honorarium, pożegnał.
 Do gabinetu wchodzi mąż i pyta o zdrowie zony.
Lekarz odpowiada:
- No cóż, u waszej zony jest ciąża pozamaciczna.
Chłop zbladł i nerwowo sięga po portfel.
- Nie trzeba, gazdo, zona już płaciła.
- Panie doktorze, macie tu 100 tysięcy, i nie mówcie nikomu, ze pozamaciczna, bo jeszcze
chłopy mnie wyśmieją, żem nie trafił tam, gdzie trzeba.

=====================

Baco, co robicie, jak macie wolny czas?
- Siedzem i dumiem...
- A jak nie macie czasu?
- To ino siedzem...

=====================

Przyjechał turysta z turystka w góry. 
Nocują u bacy. 
Rano baca pyta:
- Czy wy w nocy nic ze sobą nie robicie, ze się światło cały czas pali?...
- Baco, przy świetle to dopiero przyjemność!
Na drugi dzień turysta pyta bace:
- No i jak, lepiej przy świetle?
- Lepiej, lepiej - i ile dzieci miały uciechy! 

=====================

Przychodzi hanys do sklepu w W-wie i pyta:
- Czy sa fafkulce?
Ekspedientka nie kumata mówi:
- Nie ma
Na to hanys:
- To poprosza fa f spray'u 

======================

Spotyka się w knajpie dwóch górali, a ponieważ jeden z nich niedawno
się ożenił, to drugi pyta się go jak mu poszło w noc poślubna.
- Ano, Stasiu, normalnie.
 Jak weszliśmy do sypialni to się rozebrałem,
żeby se psiakrew nie pomyślała, ze się jej wstydzę. 
Potem dałem jej w gębę, zeby sobie nie pomyslała, ze jej sie boje.
 Na sam koniec sam się zaspokoiłem,
 żeby se psiakrew nie pomyślała, ze jej potrzebuje. 

=======================

Siedzi baca na skale i liczy:
- 121, 121, 121...
Przechodzi turysta i pyta się:
- Co tak liczycie baco?
Baca strąca turystę ze skały i liczy dalej:
- 122, 122, 122... 

=======================

Idzie sobie dwóch górali przez Zakopane do domu, a mieszkali na Gubałówce.
Przechodzą obok torów kolejowych i zobaczyli tam ruskie cysterny. 
Nie znali Ruskich literek, ale tak im jakoś zajeżdżało alkoholem... 
Napili się...
Poszli później do domów... 
Rano do jednego z nich dzwoni telefon
- Co jest?- mówi baca podnosząc słuchawkę
Po drugiej stronie był drugi baca z zeszło nocnej imprezy:
- Baco, sraliście? - pyta ten drugi
- Nie.
- To niesrajta, bo jo z Londynu dzwonim... 

========================

Turysta do bacy:
- Ile kosztuje ten pies??
- Sto milionów.
- Przecież nikt go nie kupi.
Po pewnym czasie turysta do bacy:
- Sprzedaliście psa??
- Tak. Za dwa koty po 50 milionów... 

========================

Sedzia do górala:
- Ile macie dochodów?
- Wysoki sadzie, do chodów to ja mom dwie nogi, ale obie kipskie. 

=========================

Gazdowska rozmowa.
- Staszek, cy twoj konicek kurzy fajke?
- Nie.
- No, to ci się szopa pali. 

=========================

- Baco, co robicie?
- Uwozom!
- Na co?
- Cobyk nie spod! 

==========================

Śpiewa juhas na hali. 
Baca nie może wytrzymać i woła:
- Czego sie drzes?!!
- Dyc to nie dzez, to folklor!

==========================

Ida Antek i Francek przez las.
 Zobaczyli kamień, na którym było napisane:
"Jeśli mocie ludzkie serce, to mnie obrócicie...".
Nasapali się wiec porządnie, a zaś na drugiej stronie było napisane:
"Piknie wom dziekuje, bo mi sie bok odlezoł...".

==========================

Wraca gaździna pociągiem z jarmarku i pyta siedzącego z nią w przedziale pasażera:
- Proszę pana, czy w Zimnej Wodzie staje?
- Mnie nie!

==========================

Rozmawiaja dwie gazdziny o swoich dzieciach. 
Jedna z nich się chwali:
- A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim

 uniwersytecie, co to sie tak jako nazywo: ugryz -
nie, nie ugryz!... uzarł - nie, nie uzarł... A! Juz wim! UJOT!


==========================

Bacowa budzi swojego męża w środku nocy.
- Antos, pchła mi chodzi po plecach, złap ja i zabij.
- Zapal światło - doradza zaspany baca. 

- Jak cie zobaczy, to sama zdechnie ze strachu.

==========================

Na ostry dyżur przywożą górala ciężko pobitego, a ten na noszach zwija się ze śmiechu.
Lekarz pyta:
- I z czego się pan tak śmieje? 

Szczeka złamana, cztery zebra tez, oko wybite?
Góral na to:
- Ja to nic, ale Jontek ma dzisiaj noc poślubna a ja mam jego jaja w kieszeni!




==========================

Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysłuchuje ich opowieści. 
Pierwszy skoczek chwali się, ze skoczył na odległosc 100 metrów, 
drugi, ze pobił rekord skoczni. 
Na to Baca
mówi:
- Jak ja skoczyłem z tej skoczni to lece, lece, patrze, mijam koniec wybiegu, tam gdzie
zatrzymują sie inni, mijam Zakopane, mijam Gubałówke, a tu jak halny nie powieje i wróciło
mnie na 30. metr.


===========================

W Tatrach na hali opala się naga blondyna. 
Raczej psi, albo jest mocno zamyślona.
Przechodzący turysta zgorszony widokiem nagiego damskiego łona (ale zabrzmiało)
przykrywa je swoim kapeluszem . 

Przychodzi Baca, patrzy i mówi:
- O Jezusicku! Wciagneło faceta!


===========================

- Staro, obróciłabys sie ku mnie.
- Kces mnie, mój chłopecku?
- Nie, ino puscos baki.



===========================

Do "Pewex"-u przyszedł z wiaderkiem góral:
- Pani, han co to za flaska?
- Francuski koniak.
- Loc!
- Proszę bardzo.
- A hanta flasysia piykno mi sie widzi.


============================

- To jest najlepsze wino portugalskie 'Porto'.
- Loc. A hanta?
- Polski spirytus.
- Duzo loc. Za to sycko kielo płacem?
- Dwiescie piecdziesiat dolarów.
- Wyloc!


==========================

Baca był świadkiem wypadku samochodowego; poldek walnał w drzewo.
 Przesłuchuje go
gliniarz:
- Baco jak to było?
Na to baca:
- Panocku widzicie to drzewo?
- Widze.
- A oni nie widzieli...


==========================

- Baco, czy pokarzecie nam Giewont? - pytają turyści.
- Jo. Widzita tom pirwszom górke?
- Tak.
- To nie je Giewont. A widzita tom drugom górke?
- Tak.
- To tyz nie je Giewont. A widzita tom trzeciom górke?
- Nie.
- To je Giewont.


==========================

Zmarznięty w czasie śnieżycy turysta puka do bacówki - otwiera baca.
- Macie baco coś do jedzenia? 

- Niii! 
- To może chociaż wrzątek macie??
- Mom... ino zimny.


===========================

Turysta w następne wakacje zachodzi w deszczu do bacówki, baca gościnnie
częstuje go gorąca strawa, turysta zajadając spostrzega ze do talerza leci mu z góry
woda...
- Baco dach ci przecieka.
- Wim...
- To dlaczego nie naprawisz??
- Ni mogę, przeciez dysc pada.
- To dlaczego nie naprawisz kiedy nie pada??
- A bo wtedy nie cieknie...


============================

W górskiej chacie pod Gubałówka wielka uroczystość
 - Jan Gasienica kończy sto lat.
Zjechali sie reporterzy, naczelnik miasta, wreczono medal i dyplom. 

Wszyscy, trzęsącego się ze starosci pomarszczonego Gasienice, pytaja jak dozył tak sedziwego wieku.
- Zwyczajnie, nie piłech, nie paliłech, za dziewkami nie goniłech...
W tym momencie przerywa mu straszny hałas.
- Nie przejmuj ta sie - mówi Gasienica - to tylko mój starszy brat, cała noc pił gorzałę, to
mu się chce teraz za d*.*ami ganiac.







=============================

Początkujący narciarz pyta bace:
- Czy ten zjazd jest niebezpieczny?
- A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijaja sie dopiero na dole!


=============================

- Czy to prawda baco, ze tutejsi ludzie nie lubia przybyszów z nizin? - pyta turysta górala.
- A bo ja to wim... Widzicie panocku ten cmyntoz?
- Widze...
- Tu leza ci, co pzysli na zabawe bez zaprosenia...


=============================

Pijany góral wraca z wesela i zaczyna się rozbierać.
- Maryna, pomóż bo ni mogę kosuli sciongnoc - prosi żonę.
Ta podchodzi i załamuje rece.
- Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!


==============================

Baca słyszy krzyki z podwórka:
- Czego tam?
- Bacoooo! Potrzebujecie drewna?
- Nieeee! Przecie mom!
Rano baca budzi się, wychodzi na podwórko, patrzy:
- O kur.*! Gdzie moje drewno?!


==============================

Sprawa w sadzie. 
Sędzia pyta oskarżonego - górala:
- Zawód?
- Mchooptyk
- Co?
- Mchooptyk!
- A co pan robi?
- Optykam chałupy mchem...


===============================

Zapisuja bace do Partii.
 Sprawdzają życiorys.
- No  a jak to było po wojnie? 

Byliście w jakiejś bandzie?
- Ni, ta bydzie pirsa.


================================

Przychodzi turysta do bacy i pyta:
- Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?
- Mom.
- Za ile?
- Dwiscie.
- Baco! Za tyle? To bardzo drogo!
- Panocku ale tu jest piknie.
- No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci.
- Tu nimo zadnych dzieci.
Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci.
Wrzeszcza, wywracają meble itp.
Turysta zwleka się z wyra (przekrwione oczy itp.) i zaspanym głosem mówi do bacy:
- Baco, baco, tu nie miało być żadnych dzieci!
- Dzieci? To sa skurwysyny nie dzieci!


===============================

Idzie turysta po szlaku i nagle słyszy:
- Ło Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!!
Biegnie, patrzy a tu baca siedzi na pieńku, obok wbita siekiera i:
- Ło Jezu, Jezu, Jezu!
Turysta: Baco! Baco co wam sie stało?!
Baca: Mnie? Nic. Ło Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu!!!
T: A może komuś w waszej rodzinie?
B: Mojej? Ni. Ło Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!
T: No to co tak lamentujecie?
B: Ło Jezu, jak mi się robić nie chce! 


===============================


Zapisują bace do spółdzielni produkcyjnej.
- Dacie krowę do spółdzielni?
- Dom.
- Dacie konia do spółdzielni?
- Dom.
- Dacie owce do spółdzielni?
- Nie dom.
- Dlaczego?
- Bo mom.



=====================================

- Baco, czy można tu gdzieś kupić części zamienne do samochodu?
- Zaraz za wioska jest ostry zakręt nad urwiskiem, a części leżą na dole...


=====================================

Idzie sobie baca i ciągnie na sznurku zegarek.
Przechodzący turysta pyta zdziwiony:
- A co to baco, zegarek na sznurku ciągniecie?
- Ja go wreszcie nauczę chodzić!


======================================

Nad Morskim Okiem siedzi stary gazda. 
Przechodzacy turysci pozdrawiaja go i pytaja:
- Co tu robicie?
- Łowie pstrągi.
- Przecież nie macie wedki.
- Pstragi łowi sie na lusterko.
- W jaki sposób?
- To moja tajemnica. Ale jesli dostane flaszke, to ja wam zdradze.
Turysci wrócili do schroniska, kupili butelke wódki i zaniesli ja gazdzie. On tłumaczy...
- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrag podpływa i zaczyna sie przegladac to ja go
kamieniem i juz jest mój...
- Ciekawe... A ile juz tych pstragów złowiliscie?
- Jeszcze nic



=======================================

Baca rozwodzi się z Gaździna. 
Odbywa się rozprawa w sadzie.
 Sędzia pyta się Gazdy:
- Powiedzcie, Gazdo, dlaczego chcecie się rozwieść z ta Gaździna, przecież żyjecie razem
już 20 lat, w czym wam ona zawiniła?
Gazda na to odpowiada:
- A bo Panie sędzio, ona mi seksualnie nie odpowiada.
Na to w końcu sali podnosi sie ze swojego miejsca juhas i woła:
- Głupoty, Gazdo, gadacie! 
Całej wsi odpowiada, a wam nie!

========================================

Juhas widzi bace prowadzącego duże stado owiec.
- Dokąd je prowadzicie?
- Do  domu. 
Będę je hodował.
- Przecie nie macie obory, ani zagrody! 
Gdzie będziecie je trzymać?
- W mojej izbie.
- Toż to straszny smród!
- Cóż, będą się musiały przyzwyczaić.

========================================

Baca przyjechał do Warszawy. 
Myśli sobie: "psejode sie tromwojem".
Idzie do kiosku i gada:
- Poproszę bilet na tromwaj. Miysce konicnie sidzonce. 

========================================

Góral stanął przed sadem oskarżony o pobicie.
- Oskarżony twierdzi, ze uderzył poszkodowanego jeden raz zwinięta gazeta?
- Ano tak - zgadza się góral.
- I od tego ciosu gazeta poszkodowany doznał wstrząsu mózgu?
- Skoro tak doktor powiedział...
- W takim razie co było w gazecie?
- Nie wiem, nie czytałem.

========================================

Jedzie gazda z gaździną furmanka. 
Nagle niebo się zachmurzyło, rozszalała się burza.
Znienacka 20 metrów przed furmanka uderzył piorun. 
A gazda patrzy w niebo, palec
podnosi i mówi:
- Nooooooo...
Jada dalej. 
Po chwili następny piorun uderzył 5 metrów za furmanka.
 Gazda znów podnosi
palec i mówi:
- Noooooooooooooo...
Znowu jada dalej.
 Nagle kolejny piorun uderza w gaździnę jadącą na furmance, a gazda
zadowolony:
- No!!!

========================================

Idzie baca do sklepu mięsnego i pyta:
- Cy jest kiełbasa?
- Jest. Beskidzka.
- Bez cego???

========================================

Siedzi góral na szczycie Rys i krzyczy:
- Hej!... Morze, nasze morze...

========================================

Baca rozmawia z turysta:
- Zabiłem wczoraj 10 ćmów - mówi baca.
- Ciem - poprawia turysta.
- A kapciem.

========================================

- Wisi Baca na drzewie na jednej ręce i czyta książkę, która trzyma w drugiej.
Przechodzący turysta przystaje i mówi:
- Baco! 
We wsi powiadają, ze Baca ma zdolności parapsychiczne!
Na to Baca:
- A głupoty gadają!
Na to turysta odchodzi w swoja stronę. 
Baca, dalej wisząc na drzewie puszcza gałąź na
której wisiał i przewraca ze spokojem kartkę, wisząc w powietrzu.
- Oj, pie*.*a głupoty w tej wsi, oj pie*.*a!

=======================================

Idzie dwóch baców koło sklepu spożywczego...
- Baco! Wiejmy stad ino żywo!!!
- A czemuż to!?
- Bo tu piszą "Dżemy jaja!!!"

=======================================

Podczas wizyty prezydent USA zwiedza z Gierkiem Zakopane. 
Nagle słyszą krzyk i płacz kobiety. 
Patrzą - a gazda za chałupa grzmoci żonę. 
Prezydent pyta go dlaczego tak się znęca nad kobieta. 
Gazda mówi:
- Chciała mieć fiata - kupiłem. 
Chciała mercedesa - kupiłem. 
Ale teraz jej się helikopterem zachciało latac. 
Nie kupie, bo tu góry i jeszcze mi się baba zabije!
Prezydent pokiwał ze zrozumieniem, ale Gierek wziął gazdę na stronę i pyta:
- Gazdo, a tak naprawdę o co poszło?
- Przeca nie powim obcemu, ze mi bzdziagwa bony na cukier zgubiła. 

=======================================

Pytają bace:
- Czy te trzy dziewczynki as twoimi córkami?
Baca:
- No.
- Ale one urodziły się tego samego dnia?!
- No...
-... w odstępach piętnastominutowych!!!
- No to co?! Ja mom rower...

=======================================

Baca  zatrudnił się w kopalni. 
Już pierwszego dnia miał pecha, bo wpadł do starego,
zapomnianego szybu. 
Zbiegli się koledzy i mówią:
- Franek, jesteś tam?
- Jo.
- Nic ci się nie stało?
- Ni.
- To wyłaz stamtąd.
- Kaj nie mogę, bo jeszcze lecę... 

=======================================

- Wojtek, wyscie taki madrala, wsytko prawie wiycie, to powiydzcie wiela jest prowd?
Gazda na to:
- Jo znom jino trzy. 
Piyrso to swiynto prowda,
 drugo tyz prowda, 
i trzecio gówno prowda. 

======================================

Przychodzi baca do kolegi chirurga i mówi:
- Wiesz Kazik  pomóż, mam brzydka zonę! 
Wez ty jej zrób jakaś operacje!
- Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie może się da, ale to będzie
kosztować z jakieś dziesięć tysięcy.
Spotykają się po dwóch tygodniach. 
Mówi lekarz Kazik:
- Tak jak mówiłem, da się załatwić, ino dziesięć patyków przynieś.
- A wiesz Kazik, już nie trzeba, gajowy zgodził się za piec stówek odstrzelić.

======================================

Autostopowiczka zatrzymuje samochód na drodze z Poronina do Zakopanego. 
Samochód zjeżdża na pobocze i szofer odkręca okienko. 
Autostopowiczka wsadza głowę do środka, a
wtedy kierowca podkręca szybko okienko, 
wychodzi druga strona, zadziera kieckę i odbywa
stosunek z rzeczona autostopowiczka, po czem odkręca okienko i odjeżdża. 
Wtedy zza drzewa wychodzi góral i rzecze:
- Auto, jak auto, ale takie drzwi to se muszę kupić.

======================================

Siedzą dwie Góralki na płocie i plotkują, plotkują po czym jedna mówi do drogiej:
- Oj Maryna cza mi Cie będzie pożegnać, widzę ze idzie Franek z kwiatami trza mu będzie
dupy dać!
- A co to u was flakona ni ma?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śmiechu Warto

Śmiechu Warto